-

ewaryst-fedorowicz : Reklamiarz sum! Po 20 latach marketingu komercyjnego w marketingu politycznym robię. Bloguję bo lubię.

Nasz rocznicowy blat

Moi dwaj pradziadkowie byli stolarzami – ba, mistrzami stolarskimi byli !

A jeden, to nawet biegłym sądowym, bo pod koniec XIX wieku, w zaborze rosyjskim, ludzie potrafili się sądzić o schrzanioną szafę czy stół.

I ja właśnie – o stole.
 

***
Stół, to nie jest jakiś tam mebel. Stół, to jest mebli król! To jest mebel – przez duże M!

Mebel, który łączy w sobie tyle funkcji, ilu ludzi przy nim kiedykolwiek zasiadło.

Jak Państwo sądzicie, co jest w stole najważniejsze?

Nogi, zapewne powiecie. Od stołu nogi.

A nie – wcale nie.

Bo stół może mieć nogi 4, 3, 2 a nawet jedną (choć w tym przypadku, właściwsze byłoby użycie nazwy cokół).

W stole najważniejszy jest blat.

To na blacie można rozłożyć do podpisu ważne dokumenty – ale i postawić flaszkę i półmiski z zakąską.

Na blacie, można porachować pieniądze, podliczyć rachunki, wymienić się aktywami.

A co ważne – przy blacie można się zblatować, co jest słowem wręcz magicznym i w skutki brzemiennym, bo potem, to już tylko pacta sunt servanda.

I dlatego dzisiejsza data, kojarzy mi się nieodparcie nie z żadnym okrągłym stołem, a z blatem właśnie.

OK  – jak już taki mus, to z blatem okrągłym, choć zdecydowanie bardziej, wygląda mi ten blat na kanciasty.



tagi: okrągły stół  pacta sunt servanda  przekręt 

ewaryst-fedorowicz
4 czerwca 2019 06:02
20     1964    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

olo @ewaryst-fedorowicz
4 czerwca 2019 07:38

powiem ze polaczenie

zaloguj się by móc komentować

Paris @ewaryst-fedorowicz
4 czerwca 2019 09:03

Swietny wpis...

... i swietnie sie Panu kojarzy... a to  ZBLATOWANIE  to widac jak na dloni juz od wielu lat...

 

... po prostu  JEDNA  BANDA  ZAPRZANCOW,  SPRZEDAWCZYKOW,  OSZUSTOW  i  ZDRAJCOW  NARODU  POLSKIEGO... wystarczy obejrzec sobie ten slynny juz film "3 zmiana" i jeszcze raz popatrzec na te ryje przyspawane do panstwowego koryta,  DO  DZISIAJ  !!!

Czas sie narodowi polskiemu, mlodziezy polskiej i nam wszystkim  OBUDZIC  Z  TEGO  LETARGU  i nie brnac dalej w to  SZAMBO... bo tylko  POLEXIT  nas uratuje.

Jak na tak "wielkie swieto"  obludy i hipokryzji - super wpis  !!!

zaloguj się by móc komentować

Morsik @ewaryst-fedorowicz
4 czerwca 2019 09:40

- Zmarnowano blisko 30 lat i po dzień dzisiejszy wydobywamy się z konsekwencji społecznych, gospodarczych, politycznych, które stworzył Okrągły Stół: uwłaszczenie nomenklatury, ludzi ze służby bezpieczeństwa, penetracja i obsadzenie ludźmi ze służb najważniejszych dziedzin gospodarczych i częściowo zaplecza politycznego - ocenił w Polskim Radiu 24 Antoni Macierewicz.

Prawdę powiedział, ale zapomniał, że sam brał w tym czynny udział od samego początku

zaloguj się by móc komentować

bendix @Morsik 4 czerwca 2019 09:40
4 czerwca 2019 09:48

Nie do końca masz rację.

zaloguj się by móc komentować

bendix @Morsik 4 czerwca 2019 09:40
4 czerwca 2019 09:49

Nie wspominając o tym że mało kto nie dał się wtedy nabrać.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Morsik 4 czerwca 2019 09:40
4 czerwca 2019 10:01

No gdzie to napisac  ?!?!?!

Taka refleksja u tego zloba "chorego na Polske"... to sie nie miesci w glowie  !!!

zaloguj się by móc komentować

MZ @ewaryst-fedorowicz
4 czerwca 2019 16:11

A mnie blat, w tym wypadku kojarzy się z  "błatnyj"

zaloguj się by móc komentować

Morsik @bendix 4 czerwca 2019 09:49
4 czerwca 2019 20:23

Należę więc do "elity mało ktosiów". Za tłumaczenie współpracownikom, na czym ten przekręt polega wyrzucono mnie z roboty (par. 52).

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @ewaryst-fedorowicz
4 czerwca 2019 23:31

Spotkali sie w Gdansku towarzysze ze swoimi wtykami-kapustami.

I wspominaja zawziecie jak wybuchla wolna Polska. Dlaczego wolna?

Bo wszystkie chwyty dozwolone.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @ewaryst-fedorowicz
4 czerwca 2019 23:44

Pozwoli Pan, że pojadę Onetem? Będzie ciut przydługi, ale ciekawie, cytuję:

"To ja zrobiłem Okrągły Stół
 
- Wiedzieliśmy, że robimy historyczny mebel: stół, przy którym usiądzie władza i opozycja. Zasuwaliśmy naprawdę ostro. Mieliśmy nadzieję, że dzięki naszej pracy coś w Polsce może się zmieni - mówi w rozmowie z Onet.pl Andrzej Ślesik, stolarz, który 20 lat temu pracował przy produkcji Okrągłego Stołu


- To pan zrobił Okrągły Stół?

- No ja. Nie da się ukryć.

- Ale chyba nie sam?

- Pewnie, że nie. Takiego mebla nie da się wykonać samodzielnie, chyba że ma się rok czasu. My mieliśmy zrobić go tak szybko, jak tylko to możliwe. Przy produkcji Okrągłego Stołu pracowało jakieś 15-20 osób na 150 zatrudnionych w fabryce. Ja miałem wtedy 24 lata, byłem jednym z młodszych stolarzy w brygadzie montażowej Zakładów Wytwórczych Mebli Artystycznych w Henrykowie. Dostałem tam etat zaraz po zawodówce. Ci, którzy robili Okrągły Stół są już na emeryturach albo nie żyją. Tylko ja dalej robię meble - choć już nie w Henrykowie.

- Pamięta pan, kiedy dowiedzieliście się, że macie wykonać Okrągły Stół?

- To było w październiku 1988 r. Potem, po latach, sprawdziłem, że zakład przyjął zlecenie dokładnie 3 października. Stół był gotowy 24 października. Wyrobiliśmy się w 20 dni. To było ekspresowe tempo. Trzeba było brać nadgodziny. Pracowaliśmy po 12 godzin dziennie.

- No to pewnie premia była.

- Dostaliśmy jakieś dodatkowe pieniądze, ale nie to było najważniejsze. Wiedzieliśmy przecież, że robimy specjalny mebel: stół, przy którym usiądzie władza i opozycja. Mówiło się przecież o tym w kraju, a poza tym oficjalnie oznajmił nam to dyrektor. Było poruszenie w zakładzie. Zależało nam, żeby zrobić ten stół solidnie i szybko. Mieliśmy nadzieję, że dzięki naszej robocie coś w Polsce może się zmieni. Że będzie żyło się lepiej. Lepszej motywacji do pracy chyba nie trzeba. Choć szczerze mówiąc, przy robocie nie raz gadaliśmy, że to przecież niemożliwe, żeby komuniści pogodzili się z "Solidarnością" i oddali władzę. Żartowaliśmy, że dlatego ten stół taki duży, by jedni nie napluli na drugich, gdy już razem siądą. Ale żarty żartami, a zasuwaliśmy naprawdę ostro. To naprawdę była praca w pocie czoła.

- Jak powstawał ten historyczny stół?

- Technologia była klasyczna. Najpierw przygotowano projekt, a potem do roboty wzięli się stolarze. Nic nadzwyczajnego.

- Przyznam się, że zupełnie nie wiem jak wygląda klasyczna technologia produkcji stołu. Zwłaszcza okrągłego.

- A to opowiem. Wysuszone drewno ze składu w Hajnówce mieliśmy w magazynie. Jak przyszło zamówienie i powstał projekt, to trzeba było zrobić trasowanie...

- Trasowanie?

- Wyrysować na sklejce linie poszczególnych elementów stołu. Potem z tej sklejki robiło się szablony. Szablon przykładało się do płyty stolarskiej i wycinało maszynami poszczególne fragmenty blatu. To wszystko działo się na parterze. Potem surowe elementy szły na drugie piętro, na wydział montażowy. Tam montowaliśmy brzegi blatu i przyklejaliśmy okleinę dębową na płytę. To była ręczna robota. Okleinę wycinaliśmy nożami stolarskimi, a potem używaliśmy kleju z kości zwierzęcych. Dalej trzeba było to wszystko ładnie wyprofilować i dopasować do siebie fragmenty blatu. Robiliśmy to w dużej hali produkcyjnej i oczywiście też ręcznie. Brało się strug do ręki i dawaj. Koło musiało być idealne. Jak już wszystko "siedziało" na miejscu, blat poszedł do lakierowania i szlifowania. Okrągły Stół jest podbarwiony na brązowo, ale tylko z jednej strony. Od spodu lakieru już nie ma. Nie zdążyliśmy. Wiedział pan?

- Oczywiście, że nie.

- Od spodu została surowa okleina pokryta bejcą. Przynajmniej w takiej postacie stół wyszedł z zakładu. Wiem, bo sam montowałem blat w pałacu w Jabłonnej. To tam miały się odbyć rozmowy. Okrągły Stół składa się z 14 segmentów, każdy ma po cztery miejsca. W Jabłonnej zmontowaliśmy blat, wszystko grało idealnie, ale nie było jeszcze gotowych nóg. Dostaliśmy jakieś stelaże, skrzynki i na tym go postawiliśmy.

- Podobno Okrągły Stół stanął na nogach, które wasza fabryka przygotowała dla wojska na obrady Paktu Warszawskiego. Żeby wojsko zgodziło się oddać nogi, musiał interweniować sam gen. Wojciech Jaruzelski.

- Nie przypominam sobie takiej sytuacji. To miały być nogi od innych stołów?

- Tak wynika z opowieści nieżyjącego już Aleksandra Pęszki. W 1989 r. był dyrektorem biura Rady Krajowej PRON i odpowiadał za techniczną stronę obrad okrągłego stołu.

- Nie wydaje mi się. Nogi robi się przecież pod konkretny mebel. Może jakieś elementy nóg były już gotowe wcześniej i stąd ta cała historia. Jestem niemal pewny, że nogi robiliśmy specjalnie dla Okrągłego Stołu. I też się spieszyliśmy, bo obrady miały rozpocząć się lada chwila.

- Jak się okazało - niepotrzebnie. Obrady nie rozpoczęły się w październiku, bo premier Mieczysław Rakowski podjął decyzję o zamknięciu Stoczni Gdańskiej, a "Solidarność" wycofała się z ustalonego terminu rozpoczęcia rozmów.

- No tak. W Jabłonnej rozmontowaliśmy mebel. Trafił do magazynu i czekał. Niektórzy machali ręką i powtarzali: a nie mówiłem. Dyrektor podziękował nam za dobrą robotę i tyle. Cały czas nie było decyzji, czy nas okrągły stół będzie potrzebny czy nie.

- A władza przynajmniej zapłaciła?

- Zapłaciła. Ale to też sprawdziłem sobie już później. Okrągły Stół kosztował 3 mln 826 tys. zł.

- Ile dziś kosztowałoby wykonanie takiego stołu?

- Tego panu nie powiem. Trzeba by zrobić dokładną kalkulację. Pewnie kilkadziesiąt tysięcy. To nie była standardowa robota. Fabryka w Henrykowie robiła meble stylowe, które trafiały do urzędów czy zabytkowych pałaców, ale okrągły stół na 56 osób to nie przelewki. Nigdy później nie mieliśmy już takiego zamówienia. Mieliśmy satysfakcję, że dobrze wykonaliśmy pracę, ale co z tego. Uwijaliśmy się nie po to, żeby teraz stół leżał w magazynie. Nie byliśmy żadnymi opozycjonistami, tylko zwykłymi ludźmi, ale chcieliśmy, żeby doszło do obrad.

- Ale 6 lutego 1989 r. w końcu się udało. Przy waszym stole zasiedli wspólnie przedstawiciele władzy i opozycji.

- O tym, że do rozmów jednak dojdzie dowiedzieliśmy się jakiś czas wcześniej, bo stół trzeba było przecież zmontować w Pałacu Namiestnikowskim. Brałem w tym udział. Wszystko pasowało jak ulał, nie było żadnych niedoróbek. Nikt też nie robił sobie żadnych "jaj": nie było wycinania inicjałów pod spodem czy czegoś takiego. Wiedzieliśmy, że to poważna sprawa.

- Oglądał pan obrady Okrągłego Stołu?

- Pewnie. Chyba każdy w Polsce oglądał. Dumni byliśmy z siebie. Zrobiliśmy historyczny mebel. Do dziś jak pokazują w telewizji migawki z Okrągłym Stołem to dzieci wołają: patrz tata, twój stół. Pamiętam dobrze ten okres, bo 1 marca 1989 r. urodził mi się pierwszy syn. Rafał jest rówieśnikiem Okrągłego Stołu. Uczy się w technikum agrobiznesu w Wyszkowie.

- A panu wiodło się w Polsce, która powstała dzięki Okrągłemu Stołowi?

- Powoli, ale do przodu. Zakład w Henrykowie na początku lat 90. stał się spółką pracowniczą. Jak Lech Wałęsa wygrał wybory, zrobiłem mu biurko w stylu Księstwa Warszawskiego. Stało u niego w Kancelarii, potem zabrał je do siebie, do Gdańska. Awansowałem na brygadzistę, potem na mistrza produkcji. Robiliśmy meble m.in. dla Aleksandra Gudzowatego i Jana Kulczyka. Laska marszałka Sejmu też powstała u nas, w Henrykowie. Kokosów nie zarabialiśmy, ale można było żyć.

W 2002 r. sprzedaliśmy swoje udziały prywatnemu inwestorowi z Krakowa. Trzy lata później przyszedł nowy właściciel, biznesmen z Legionowa. Przeniósł fabrykę z Henrykowa do Tłuszcza. Wtedy odszedłem. Teraz pracuję w firmie meblarskiej z Wyszkowa. Jestem kierownikiem, szkolę młodych. Od dwóch lat jestem też sołtysem w Somiance. Zawsze byłem aktywny, staram się pomagać ludziom, to mnie wybrali. Ogólnie nie narzekam. Zbudowaliśmy dom, mamy z żoną siedem hektarów ziemi, hodujemy byki, świnie. Gospodarką zajmuje się żona. I najważniejsze: trzech synów i córka. Uczą się, rosną zdrowo. Czego chcieć więcej?

- No to warto było pocić się przy robieniu Okrągłego Stołu.

- Gdyby nie on, to Polska pewnie by wyglądała inaczej niż teraz. Jesteśmy w NATO, Unii Europejskiej i to jest bardzo ważne. Gdyby nie Unia i dopłaty dla rolników, to polskie rolnictwo byłoby już w ruinie. Wiem co mówię. Nie opłacałoby się siać ani hodować. Czasem tylko zastanawiam się, czy na pewno o taką demokrację nam chodziło. Czy takiej demokracji chcieli Polacy wtedy, w czasach Okrągłego Stołu.

- Co pan ma na myśli?

-Kłótnie, wyzwiska, niezgodę. Mamy teraz dwie partie, które w ogóle nie mogą się dogadać. Premier kłóci się z premierem, w Sejmie każdy ma inny pogląd na daną sprawę. Po co to? Powinna być jedna partia. Wszyscy razem powinni działać tak, żeby Polakom żyło się lepiej.

-Panie Andrzeju, przecież po to robił pan Okrągły Stół, żeby Polską nie rządziła jedna partia.

-No tak, ale tamta partia robiła wszystko, co kazali jej towarzysze ze Wschodu. Pozbyliśmy się ich, rządzimy się sami, a mimo to nie możemy się dogadać. Przecież wielu z tych polityków, którzy kłócą się teraz w telewizji, siedziało wspólnie przy naszym stole. Nie mogliby znów usiąść i się porozumieć? Dla ludzi coś zrobić?

-Pewnie by mogli, ale demokracja polega m.in. na toczeniu sporów.

-Ale nie tak, jak oni to robią. Sołtys na wielkiej polityce dobrze się nie zna, ale czasem myślę, że dobrze by było, żeby ci, co cały czas spierają się w Sejmie, raz jeszcze usiedli do Okrągłego Stołu. Jakby ten, co zrobiliśmy 20 lat temu był za mały, to można zrobić większy. Nie ma problemu. W Henrykowie już nie pracuję, ale w każdej chwili służę radą i pomocą (śmiech). A na poważnie: wtedy komuniści i ludzie "Solidarności" chyba faktycznie chcieli się porozumieć. I dlatego się udało. Teraz to chyba nic by z tego nie wyszło. I nawet najlepszy stół w niczym by nie pomógł."

Copyright © Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o.

Źródło cytatu a właściwie, przedruk:

https://www.google.com/amp/s/wiadomosci.onet.pl/kraj/to-ja-zrobilem-okragly-stol/hr004.amp

zaloguj się by móc komentować


ewaryst-fedorowicz @Paris 4 czerwca 2019 09:03
5 czerwca 2019 09:16

@Paris

Nikt się nie obudzi - ten blat, to fachowcy montowali

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @tomciob 4 czerwca 2019 23:44
5 czerwca 2019 09:24

@tomciob

Ciekawe opowiadanie, bo zza kulis.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @ewaryst-fedorowicz 5 czerwca 2019 09:24
5 czerwca 2019 12:26

Onet i RingierAxer zza kulis? Choć może i tak zważywszy na przyjęcie w Gdańsku po tzw. półwolnych wyborach w obecności Buscha podczas jego wizyty w Polsce. Na zdjęciu spotkanie ówczesnego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych George'a Herberta Walkera Busha z przewodniczącym Rady Państwa Wojciechem Jaruzelskim w 1987 roku w Nieborowie.

https://v.wpimg.pl/NzI4Njk3YRsoVjhZREhsDmsObAMCEWJYPBZ0SER8YU98BDZZWAJhE2dDPkQbX2EbZlJhABtWKVV7AnZdXRwsDzpcERkOXScVO2skCxlGNB8lRyUDNEMvChYBe1pFWT4fLhYzźródło

George H. W. Bush odwiedzał Polskę kilkakrotnie. Pierwszy raz jeszcze jako wiceprezydent, następnie w dniach 9 - 11 lipca 1989 roku przybył do Polski już jako głowa państwa amerykańskiego. Spotkał się wtedy z rządem i z przywódcami Solidarności w Gdańsku.

A oto co depeszował ambasador amerykański:

"RFN ogromnie interesuje się Polską, która jest przedmiotem dużego zmartwienia. W ubiegłym roku RFN wydała Polakom 800 tys. wiz, a 40 tys. osób poprosiło o azyl. W tym roku co miesiąc liczba wydanych wiz rosła o 40-50%. (…) Drugim pod względem ważności aspektem sprawy polskiej jest dla Niemiec kwestia zadłużenia: jedna trzecia z 39 mld dol. polskiego zadłużenia przypada na Niemcy Zachodnie. Ministrowie finansów muszą być elastyczni, Polska jest bowiem tylko jednym z wysoko zadłużonych krajów, powinniśmy być ostrożni w ustanawianiu precedensów, które będą trudne (jeśli nie niemożliwe) do powtórzenia.
Depesza zastępcy przedstawiciela Stanów Zjednoczonych przy NATO Johna Kornbluma do sekretarza stanu z 14 kwietnia 1989 r.

Kuroń podkreślił, że Stany Zjednoczone muszą podjąć zasadnicze kroki, aby pomóc Polsce. Polska jest w trakcie bezprecedensowych zmian. Wprowadzenie mechanizmów prawdziwie rynkowych jest operacją ogromną i stwarzającą duże ryzyko. Opozycja jest świadoma, że reformy rynkowe mocno powiększą nierówności w dochodach, zanim przyniosą duży wzrost poziomu życia, a jeżeli nastąpi to zbyt raptownie, skutkiem będzie rewolucja.
Depesza sekretarza stanu do ambasady USA w Warszawie z 3 mają 1989 r., dotycząca rozmowy asystenta sekretarza ds. europejskich Thomasa W. Simonsa z Jackiem Kuroniem

Wiele szczegółów porozumień Okrągłego Stołu i związanych z nimi rozwiązań instytucjonalnych zostało wypracowanych przez „Solidarność” po to, aby uniknąć wrażenia jakiejkolwiek współpracy z reżimem, przypominającej partnerstwo. To nie miała być konstrukcja koalicyjna.
Depesza ambasadora Davisa z 24 maja 1989 r."

Źródło: https://www.tygodnikprzeglad.pl/amerykanie-o-okraglym-stole/

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @boson 4 czerwca 2019 20:32
5 czerwca 2019 15:08

@boson
Owszem - dlatego ogromna większość  przyzwoitych ludzi odnosiła się do blatu bedącego przedmiotem mojego felietoniku z rezerwą, a wcale niemała grupa - z poczuciem bycia przehandlowanymi.

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @Morsik 4 czerwca 2019 09:40
5 czerwca 2019 15:09

@Morsik
Zaraz tam "zapomniał" - zwykłe wyparcie.

zaloguj się by móc komentować

olo @ewaryst-fedorowicz 5 czerwca 2019 09:15
5 czerwca 2019 21:59

slowo daje, a pradziadek co mowil jesli moge zapytac

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @ewaryst-fedorowicz 5 czerwca 2019 09:15
5 czerwca 2019 22:50

Panie Ewaryście, jako 12 latek biegałem i im te plakaty wieszałem, konkretnie Kozłowskiemu i Jerzemu Zdradzie, za co otrzymałem przypinkę "Solidarności" i drugą "Solidarności RI", mam je w moim skarbcu, te przypinki razem z monetą 2 kopijki rok emisji 1898, 50-cio groszówką rocznik 1926 i moimi mlecznymi zębami. 

Mama się trochę, z początku dziwiła że jak ktoś kto ma "Zdrada" na nazwisko, może kandydować do Senatu, ale szybko jej przeszło, po tym co się pokazało.....

Cóż maogę powiedzieć?

Przepraszam, chyba tyle.

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @porfirogeneta 5 czerwca 2019 22:50
6 czerwca 2019 09:29

@porfirogeneta

Ja 4 czerwca byłem członkiem komisji wyborczej na mojej uczelni - SGGW.
Duża komisja (całe osiedle akademików + stary, wiejski Ursynów).

Tłum walił do Auli Kryształowej do ostatniej minuty  - a pamiętam, jak taki student M. , nygus, ale z tych sympatycznych, wrzucił kartę do urny i spojrzawszy na mój znaczek Solidarności (wcześniej zażądał zjęcia go uczelniany komuch, niejaki  S.  późniejszy prezes jednego z portów lotniczych, ale go pogoniłem) mrugnął do mnie i powiedział: "będzie dobrze, panie magistrze!".

Wyszło na to, że się pomylił.
Ja zresztą też.

 

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @ewaryst-fedorowicz
6 czerwca 2019 23:10

Może jeszcze będzie? Pan na SGGW wykładał? Ja po AR w Krakowie.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować