-

ewaryst-fedorowicz : Reklamiarz sum! Po 20 latach marketingu komercyjnego w marketingu politycznym robię. Bloguję bo lubię.

31 sierpnia 1982, fragmenty wspomnień

"Z komendy na Opaczewskiej przywieźli chłopaka – młodszego ode mnie, bardzo wystraszonego.

Wyglądał koszmarnie.
Bardziej niż zwyczajowe, że tak to określę, sińce, uwagę zwracała jego fryzura, która sprawiała wrażenie, jak by się zajął nią jakiś szalony fryzjer.

Jego długie,  i tak rzadkie, blond włosy były częściowo poobcinane, częściowo wygolone jakąś tępą żyletką, a częściowo – powyrywane, zostawiając placki gołej skóry.

To na Opaczewskiej zomowcy znęcali się nad nim w ten sposób. Nazywali to „poprawianiem fryzury”.

Bogu dziękowałem, że trafiłem nie na Opaczewską, a na Wilczą, gdzie po prostu była ścieżka zdrowia i potem, już po przesłuchaniu i aresztowaniu przez podprokurator Tatianę Krassowską-Pieniążek („czynna napaść na funkcjonariusza MO, Andrzeja Sawickiego”), powitalny oklep na dołku.

W areszcie śledczym w Białołęce klawisze, którzy sporo już widzieli w swoim klawiszowym życiu, na widok chłopaka osłupieli.

Nie zastanawiając się długo, ponownie  poprawili mu fryzurę goląc go na zero (to znaczy golił funkcyjny aresztant, pod nadzorem klawisza), w wyniku czego chłopak :
a/ choć to niewiarygodne wyglądał dużo lepiej
b/ natychmiast dostał pseudo Kojak, (guglować młodzi, guglować).

Ciekawostka:
prawie wszyscy byliśmy długowłosi, ale klawisze kazali nas ostrzyc całkiem przyzwoicie – w tzw. kancik, bez traktowania tej rutynowej czynności jako dodatkowej szykany.

Kojak nie był studentem, pracował w Domach Centrum, ale był przesympatyczny choć trochę nieśmiały.
Byłem na jego sprawie (już z „wolnościowego” szpitala) i zdębiałem, kiedy prokurator – młody, jasny blondyn, z płową brodą zażądał dla Kojaka… 5 lat bez zawieszenia!

Doskonale pamiętam nazwisko tego prokuratora – Jarosław Polanowski."
 

(tekst po raz pierwszy opublikowany 31 sierpnia 2015 http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/31-sierpnia-1982-fragment-wspomnien  )

Uzupełnienie:

- Adam Hohendorf przypomniał mi, że Kojak, to Mirek Kołosowski.
I dodatkowo napisał o nieznanym mi fakcie, że po Kojak po wypuszczeniu z aresztu woził dla Adama (wydawcy prasy podziemnej)  co tydzień paczkę z bibułą z Łodzi. Twardy chłopak!

- prokurator Jarosław Polanowski jest w 3RP cenionym specjalistą od "przemocy w rodzinie" i wobec kobiet:
http://prawo.rp.pl/artykul/1102853.html
"Wczoraj w redakcji „Rzeczpospolitej” prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelkich, i Marek Biernacki, minister sprawiedliwości, wręczyli nagrody. W 11. edycji konkursu po raz pierwszy w jego historii laur zwycięzcy przypadł prokuratorowi – Jarosławowi Polanowskiemu. (…)
Jarosław Polanowski od 39 lat pracuje jako prokurator, obecnie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Od lat pomaga ofiarom przemocy. Jest kawalerem Orderu Białej Wstążki, przyznawanej mężczyznom za wspieranie kobiet."

Tu na zdjęciu w Telewizji Republika z wiceministrem MON w rządzie PiSu, Bartoszem Kownackim. Cóż, najwyraźniej wierchuszka PiS lubi takich prokuratorów.

http://www.prokuratura-zz.pl/proces-dla-bogatch-prokurator-jaroslaw-polanowski-w-rozmowie-z-poslem-bartoszem-kownackim-o-reformie-wchodzacej-w-zycie-1-lipca-2015-r/


A tu skan ze zbiorów "Karty" (zamieszczony też w książce "Warszawska ulica w stanie wojennym".
https://www.poczytaj.pl/ksiazka/warszawska-ulica-w-stanie-wojennym-robert-spalek,114891


Dokument IX to relacja Kojaka, a nr VIII wspomnianego Adama Hohendorffa

 



 

***

"Siedzimy sobie w celi Aresztu Śledczego na Białołęce.

Brzmi to idiotycznie – ale jest spoko.
Klawisze się zachowują neutralnie, o żadnym biciu nie ma mowy.

Jest Romek z KPNu, Antek (Rutkowski) – nauczyciel z Pruszkowa, Grydzewski, który nas trochę niepokoi, bo opowiada, że jest Żydem i że go obserwują Arabowie.
Starsi od nas dwaj przedstawiciele sojuszu robotniczo-chłopskiego: rolnik spod Garwolina, który zaraz dostał ksywkę Wujek i opisany przez (wtedy kędzierzawego bruneta) Adama Hohendorffa**, a zatrzymany dzień po nas hydraulik, który, jako najstarszy został ochrzczony Dziadkiem.

Jest też dwóch najprawdziwszych recydywistów – wytatuowany i porżnięty na maksa Artur i starszy pan o ksywce Kapitan, wyglądający jak conradowski wilk morski i mówiący o sobie spokojnie – ja jestem złodziej.

Dni mijają, wiemy już, że w dniu naszego zatrzymania milicja zastrzeliła w Lubinie demonstrantów. Spacer w betonowym boksie powoli przestaje być atrakcją.

Któregoś dnia klawisz wywołuje: Fedorowicz – zbierać się!

Przenoszą mnie do innej celi – uuu…

Ale zamiast do celi prowadzi mnie do depozytu, a potem ląduję w jakimś pokoju, w którym czeka wysoki, ciemny cywil. Ma dokładnie taką samą szwedkę, jaką sobie niedawno kupiłem, ale idąc na demonstrację wziąłem grubszą kurtkę, że niby lepiej przed pałą chroni.

Ma w ręce teczkę z dokumentami i bez słowa prowadzi mnie do stojącego dużego fiata na cywilnych numerach.
Kierowca w milicyjnym mundurze, ja siadam z tyłu pomiędzy dwoma tajniakami.
Nie mówią dokąd mnie wiozą– ja nie pytam.

Widzę, że wyjeżdżamy z Warszawy w kierunku na zachód.
Niedobrze – zjadą gdzieś z drogi i mi łeb ukręcą.

Ale fiat nigdzie nie zjeżdża tylko jedzie dalej szosą.
Dojeżdżamy do jakiegoś otoczonego murem kompleksu zabytkowych, ślicznych budynków (no ślicznych, taka prawda).
To… Tworki.

Wchodzimy z jednym z tajniaków do jakiegoś gabinetu, gdzie drobna, ok. 40 letnia blondynka w białym fartuchu coś kwituje i… tajniak wychodzi, zostawiając mnie sam na sam z tą, co pokwitowała dokumenty.
Szok.

Ona się przedstawia.

Jest ubrana w niebieskie jeansy i – jak dziś pamiętam – chińskie, białe półtrampki (wtedy szpan zupełny).

Patrzy na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami i spokojnym głosem mówi tak:

tu nic już panu nie grozi, tylko proszę, niech pan stąd nie ucieknie (cholera, w myślach czyta).

Pewnie chciałby pan kogoś powiadomić, że już pan jest u nas – proszę, tutaj jest telefon.

Dzwonię do domu, słyszę rodziców, za chwilę wsiądą do samochodu i będą za 3 kwadranse.

Dostaję od blondynki kanapkę i kubek herbaty.
Uśmiecha się. Rozmawiamy chwilę  o tym co się w Polsce dzieje (jest z oczywistych względów na bieżąco), po czym ona przechodzi do rzeczy:

będzie pan u nas na oddziale tyle ile będzie to potrzebne, żeby zdjąć panu poczytalność. Proszę się nie bać – to taki sam szpital jak każdy inny, no i jest pan pod moją osobistą opieką.
A, tylko oddziałowa jest tu partyjna, ale ona jest w porządku.

———–

Ta szczupła blondynka, to śp dr Maria Czerwińska-Sienkiewicz, ordynator w Tworkach.
Wspaniała, kochana, dzielna kobieta, która – jak się potem dowiedziałem – nie mnie jednemu uratowała tyłek.

A prywatnie mama Kuby Sienkiewicza – tego samego, który zaśpiewał ostatnio w Opolu zmienioną wersję piosenki z Kilera.

No tak to w Polsce się plecie."

———–
* http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/31-sierpnia-1982-fragment-wspomnien

** http://wyborcza.pl/1,76842,3784833.html

(tekst po raz pierwszy opublikowany 31 sierpnia 2016 http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/31-sierpnia-1982-fragment-wspomnien-2  )


Uzupełnienie

To była bardzo odważna kobieta: przecież ryzykowała nie tylko karierą, ale i więzieniem - cały czas obowiązywał dekret o stanie wojennym!

Jej najbliższą, we wszystko wtajemniczoną  współpracownicą była dr Maria Buksowicz, a cały patent na wyciągniecie mnie z Białołęki wymyśliła dr Barbara Czajkowska (z Poradni Zdrowia Psychicznego w Otwocku. Wiele godzin pisała moją historię "choroby", zmieniając kolory długopisów, wpisując kolejne, wsteczne daty moich nieistniejących wizyt).
To takie ciche bohaterki, jakże inne od tego styropianowego, pożal się Boże " establishmentu ".

Tak sobie myślę, że tak chętnie rozdający na prawo i lewo odznaczenia Prezydent Duda może by i w swej łaskawości odznaczył i te wspaniałe lekarki?
Spróbuję i wyślę prośbę  do kancelarii Pana Prezydenta.

Może odpowiedzą.

Na koniec

To jest mój wiersz, który napisałem zaraz po wybuchu stanu wojennego - nagrałem go wreszcie, po latach, w grudniu 2015

https://audioboom.com/posts/3938412-moj-wiersz-bezsennosc-z-grudnia-1981-ront-przeszedl-dudniac-pod-mym-oknem?t=0

 



tagi: solidarność  stan wojenny  sierpień80  porozumienia sierpniowe 

ewaryst-fedorowicz
31 sierpnia 2017 11:20
15     3700    14 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

pink-panther @ewaryst-fedorowicz
31 sierpnia 2017 14:31

Szkoda tylu wspaniałych idealistów. Piękne, melancholijne wspomnienie.

Niestety, zbyt szybko zapomniane zostały ofiary. Zbyt szybko i dziwnie dyskretnie nasi dawni koledzy "poszli na negocjacje" z Kiszczakiem. Zdrada kainowa. Takich "nieśmiałych sprzedawców z Domów Centrum" było więcej w całej Polsce: w małych miasteczkach, na uczelniach, w szkołach. Niektórzy pod wpływem prześladowań naprawdę -odlecieli psychicznie. Bardzo wielu miało złamane życie a niektórzy przedwcześnie zmarli. Czesć ich pamięci.

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @ewaryst-fedorowicz
31 sierpnia 2017 14:59

skan ze zbiorów "Karty" (zamieszczony też w książce "Warszawska ulica w stanie wojennym".
https://www.poczytaj.pl/ksiazka/warszawska-ulica-w-stanie-wojennym-robert-spalek,114891

Dokument IX to relacja Kojaka, a nr VIII wspomnianego Adama Hohendorffa

 

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @pink-panther 31 sierpnia 2017 14:31
31 sierpnia 2017 15:00

@pink-panther odpowiedź ze skanem  to do Pani.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @ewaryst-fedorowicz
31 sierpnia 2017 15:58

Tak, to zdjecie gorliwego prokuratora Polanowskiego z usmiechnietym Bartoszem Kownackim jest rzeczywiscie

smutne i wrecz szokujace. Trzeba by sprawdzic tak przy okazji, ile bylych czlonkow PZPR jest obecnie w PiS.

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @Szczodrocha33 31 sierpnia 2017 15:58
31 sierpnia 2017 16:08

Nikt nie poniósł odpowiedzialności za stan wojenny i związane z nim podłości - NIKT. I nie chodzi mi o Jaruzelskiego, Kiszczaka i cały establishment czerwony, a o tysiące sk...synów.

Przecież takich prokuratorów są setki.
Szefowa Polanowskiego i Krassowskiej-Pieniążek, Grazyna Szrotka (wyjątkowo wrednie się zachowująca) w 3RP wylądowała w... Prokuraturze Krajowej :-D

zaloguj się by móc komentować

Marcin-Maciej @ewaryst-fedorowicz 31 sierpnia 2017 16:08
31 sierpnia 2017 16:43

To prawda.

Bardzo dobra notka.  Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ewaryst-fedorowicz
31 sierpnia 2017 23:51

Było tak ciepło, jak dziś w Warszawie. 19820831.

Salut

zaloguj się by móc komentować


ewaryst-fedorowicz @MarekBielany 31 sierpnia 2017 23:51
1 września 2017 08:54

Owszem, dzień był piękny. Zresztą cały wrzesień był śliczny - o ile pamiętam, na spacerniaku ani razu deszcz nas nie zlał.
Pozdrawiam,
EF

zaloguj się by móc komentować

bendix @ewaryst-fedorowicz
1 września 2017 09:19

Zaliczyłem tylko ciosy w wątrobę / żołądek i łomocik w lodówie więziennej (Star). Co śmieszniejsze był tam ze mną "major"

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz @ewaryst-fedorowicz
5 września 2017 09:10

Ciekawe czy są jeszcze gdzieś dostępne listy członków ZOMO?

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @Wrotycz 5 września 2017 09:10
6 września 2017 14:04

@Wrotycz
z pewnością gdzieś są, ale czarno to widzę: przecież PiS nawet z ujawnienia zawartości Zbioru Zastrzeżonego IPN zrobił parodię.
Ciocia Magdalenka uczyła dzieci swoje: "my nie ruszamy waszych - wy nie ruszacie naszych!"

zaloguj się by móc komentować

ewaryst-fedorowicz @bendix 1 września 2017 09:19
6 września 2017 14:05

@bendix
Oni byli odważni w kilku na jednego (najlepiej już skutego)

zaloguj się by móc komentować

bendix @ewaryst-fedorowicz 6 września 2017 14:05
6 września 2017 14:16

W wątrobę bili podchodząc normalnie twarzą w twarz i kiedy się na nich patrzyłeś to zadawali znienacka pięścią cios. Do lodówy całe tabuny cywilnych sprowadzili żeby zobaczyli jak wygląda "major" Zaczepiali nas krzycząc "te student, student" z za kraty. Major im wtedy pamiętam odrzekł : "nie student tylko wódent" Potem mały łomocik i "wywózka"

zaloguj się by móc komentować

bendix @ewaryst-fedorowicz
7 września 2017 08:21

Parasol-u wywal spamera.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować